poniedziałek, 13 listopada 2017

Po drugiej stronie 😟

Moja lepsza połowa nie ma ostatnio weny twórczej, więc pomyślałem, że coś ja napiszę...dawno już nie pisałem, więc może pora 😊 
Niestety na myśl przychodzi mi nie zbyt miły temat, ale jakże bardzo mnie nurtujący i po części martwiący. Zastanawiacie się pewnie o czym chcę naskrobać.
Ten temat to śmierć...tak, wiem być może wielu z was sobie pomyśli, czy oszalałem ???...lecz nie oszukujmy się, nie myśleliście nigdy o ostatnim dniu życia?



Śmierć, to chyba jedyna sprawiedliwość, gdyż każdego z nas napotka wcześniej czy później.
Trochę mnie przeraża myśl o mojej ostatniej godzinie i ta wielka niewiadoma...co dalej, co jest po drugiej stronie... nie wierzę, że z ostatnim oddechem nagle przestaniemy istnieć, wierzę że nasza dusza jest czystą energią, która nigdy nie umrze.😟
Każdy ma pewnie swoją własną opinie o tym co będzie po śmierci, w większości te opinie będą zależały od religi w jakiej zostaliście wychowani. Każdy ma prawo do swojego zdania, ale najbardziej smutne jest to, gdy ludzie nie wierzą w nic...umrzesz i koniec.
Jak wszystko w nas może po prostu tak umrzeć?,  nasze duchowe bogactwo, miłość, cały wulkan emocji - nasza siła napędowa. Nie daje wam to do myślenia?
Zabiegamy tak bardzo o życie doczesne, często obsesyjnie gubiąc się w gromadzeniu rzeczy materialnych, pracując, pracując i więcej pracując z myślą o dobrym bycie na starość. Tak jest to ważne, ale często nie korzystamy z naszej młodości i chwili obecnej.
Nastawieni na życie jak zaprogramowany pilot nie potrafimy sami wrzucić trybu manualnego, by choć trochę zwolnić, więcej kochać, być dla tych którzy nas kochają.

Wiem, że jest ważne myśleć o przyszłości, ja też o niej myślę lecz nie wybiegam 20 lat do przodu i dostrzegam, że tak naprawdę człowiekowi nie trzeba wiele...a może to ja tak mam...nie wiem. Pragniemy, marzymy, chcemy. W miarę jedzenia apetyt rośnie, chyba taka ludzką natura. Wielu ludzi żyje na tym świecie bardzo skromnie, jeszcze więcej w nędzy i ubóstwie bez żadnych szans na poprawę bytu...dla tych ludzi zwykły dach nad głową, łóżko i lodówka z jedzeniem byłoby spełnieniem marzeń, a dla nas jest to nic.

Zatraciliśmy cnotę wdzięczności, lecz za to zyskaliśmy dar narzekania...nie ważne co mamy, zawsze koncentrujemy się na wszystkim czego nie mamy i to właśnie wpędza nas w stan apatii, depresji...w tym momencie przestajemy żyć, więc chyba są dwa rodzaje śmierci...która jest gorsza ??? sam nie wiem. Wiem jedno, chcę żyć ciesząc się najmniejszymi rzeczami. Nie wiem czy życie jest jedno, czy też może jesteśmy karani i odradzamy się do momentu aż odszukamy w sobie prawdziwe życie i będziemy się nim dzielić z innymi. 


Mam taki nawał myśli, że chyba nie jestem w stanie wszystkiego przelać na papier...zbyt wiele konkluzji. Na koniec jeszcze tylko chciałem dodać, że najbardziej mnie przeraża nie moja własna śmierć, lecz osób mi bliskich. Wobec śmierci jesteśmy tacy bezradni, nie da się jej przekupić, uciec od niej...nikt jej nie oszukał. 

Nie marnuj żadnego dnia, zawsze jest dobra okazja, żeby ŻYĆ i przynosić radość innym.




Nie odkładaj nic na jutro, zadzwoń dzisiaj i powiedz że tęsknisz, spotkaj się na ten odkładany spacer, powiedz jej że ją kochasz, uśmiechnij się do sąsiada.
Nawet, gdy umrzesz to pozostawisz cząstkę siebie w sercach tych, którym dałeś/aś chociaż trochę miłości i życzliwości. 


Nicholas

Zapraszam także na:
...........................................................................
DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY KOMENTARZ. ㋡  / THANK YOU FOR YOUR COMMENTS. ㋡  
KOMENTARZ POJAWI SIĘ PO ZATWIERDZENIU PRZEZ WŁAŚCICIELA BLOGA. /ALL COMMENTS WILL APPEAR AFTER APPROVAL  BY THE BLOG OWNER. 
WSZYSTKIE KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE LINKI (DO BLOGÓW, SKLEPÓW ITP.) NIE BĘDĄ UDOSTĘPNIANE NA BLOGU.
COMMENTS CONTAINING ALL LINKS (TO BLOGS, SHOPS ETC.) WILL NOT BE SHARED TO BLOG.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Fajnie napisany post :)
Pozdrawiam,maja_051276

Anonimowy pisze...

Tak to temat, który każdy z nas omija w codziennym zabieganiu.
A przecież każdy się z nim w jakiś sposób zetknął.
Tak, myślę o śmierci. Ale dostrzegam też piękno dnia codziennego, odwiedziny dzieci, przytulone do mnie wnuki, kolory jesieni czy dżdżysty dzień.
Czy będę na nią gotowa?
Na szczęście nie wiemy, która noc będzie ostatnia.
Pozdrawiam serdecznie,
Krystyna z Opolszczyzny

PS.
Jest to temat nie na krótki komentarz.

Rupieciarnia drobiazgów pisze...

Powiem Ci tak ja sie opiekuje starszymi osobami, jedną ponad 3 lata ale co wieczór mam myśli że jutro 'dziadka Michała' może nie być i nie umiem sobie z tym poradzić, czasem czuję niesprawiedliwosc tego ale przeciez nic nie zrobie, nie zatrzymamy takiego procesu to sie dzieje a swiat idzie dalej

Life in America pisze...

Ja osobiscie nie mysle o swojej smierci. Bardziej tak jak Nicholas boje sie kiedy zabraknie naszych rodzicow. ;-(

Life in America pisze...

Wlasnie czasami nie mamy na to wszystko wplywu....nic nie mozemy zrobic, zeby to zmienic. ;-)

Anonimowy pisze...

Piekny tekst Joasiu!

Life in America pisze...

To tekst mojego meza Nicholasa i jego przemyslenia. ;-)