sobota, 11 sierpnia 2018

5 rzeczy (marzeń), które zrealizowałam mieszkając na Florydzie

Kochani dziś chcę Wam opowiedzieć o 5 rzeczach, które zrealizowałam dopiero mieszkając na Florydzie, a o których marzyłam od dawna.🌴🌞🌴 Nie myślałam, że kiedykolwiek zrealizuję te swoje małe i duże marzenia a tutaj taka niespodzianka. Musiałam wyprowadzić się na drugi koniec świata, żeby tego dokonać. Być może potrzebny był taki impuls. 
Jeśli jesteście ciekawi to zapraszam do czytania. 😊


PŁYWANIE

Od dziecka bałam się przeraźliwie wody i nie umiałam pływać. Tak naprawde to nie wiem dlaczego było we mnie tyle strachu. Dopiero po przeprowadzce na Florydę stwierdziłam, że muszę tego dokonać. Jak to jest możliwe, że małe dzieci pływają a ja nie ..... mam taką dostępność do oceanu i basenu. Muszę nauczyć się pływać!!! 



Pomału małymi krokami mój mąż oswajał mnie z wodą, aż przestałam się bać i nauczyłam się wreszcie pływać. Z czego jestem bardzo dumna. Oczywiście dalej czuję duży respekt do tego żywiołu. Gdyby nie Nicholas to nie byłoby takie łatwe. Uwielbiam to i nie wyobrażam sobie jak można bez pływania żyć tutaj na Florydzie. Nie mogę powiedzieć, że pływam jak ryba, ale radzę sobie nieźle, choć czuję się pewniej gdy pod stopami mam dno. 


JĘZYK ANGIELSKI 

Język angielski a dokładnie odwaga w mówieniu. Języka angielskiego uczyłam się od kiedy pamiętam (nie zawsze z sukcesem) .....oczywiście w szkole średniej i na studiach w Polsce. Był to głównie język angielski brytyjski. Słabo mi to szło. Zawsze miałam trudności w nauce języka.  



Po osiedleniu się w USA poszłam do szkoły uczyć się dalej, ale tym razem angielskiego amerykańskiego. Nauka szła mi różnie raz lepiej, raz gorzej. Dopiero w pracy, zaczęłam mieć większą odwagę mówienia po angielsku. Nie zawsze mówię poprawnie, ale dogaduje się. Uważam, że nie mam predyspozycji i łatwości do nauczenia się języka angielskiego, ale cieszę się że chociaż mam odwagę mówić. Dla mnie to już jest wielki sukces. 👍

JAZDA SAMOCHODEM

Kolejny sukces, kolejne spełnione marzenie to jazda samochodem i oczywiście posiadanie auta. 😍 Prawo jazdy zrobiłam w Polsce, ale nie miałam odwagi żeby tam jeździć. Nie miałam także własnego pojazdu, na którym mogłabym praktykować. 
Po przeprowadzce musiałam ponownie zdać egzamin na prawo jazdy, ale amerykańskie i na dodatek w języku angielskim (dodatkowe utrudnienie). Porównując egzamin praktyczny na prawo jazdy w USA to "pestka w morzu" z tym co przechodziłam w Polsce (choć zdałam za drugim razem).
Na Florydzie bez auta nie da się funkcjonować.  Od  pięciu lat cały czas poruszam się samochodem i powiem wam szczerze, że coraz bardziej mi się to podoba. 


PODRÓŻE 

Podróże kochałam od zawsze i te małe i te duże, choć nie zawsze miałam możliwości ich realizacji. Mieszkając w Polsce moje możliwości podróżowania były bardzo ograniczone, albo za mało urlopu, albo za mało kasy, czy osoby towarzyszącej. Dopiero lądując na Florydzie mogłam zacząć powoli spełniać to marzenie. Życie nabrało innego smaku i głębszego sensu. 
Wszystkie eskapady te małe: na plażę, do parku jak i te większe rejs statkiempodróże do kilku stanów, czy Europy dają tyle satysfakcji. Mam nadzieję że jeszcze wiele wyjazdów przede mną. Najważniejsze, że pasję podróżowania dzielę razem z moim ukochanym mężem i zawsze razem z nim wybieramy cel naszej kolejnej wyprawy. To właśnie on nauczył mnie czerpania radości zarówno z krótkich jak i długich wojaży. 


Patrząc wstecz jakies 10 lat temu nigdy bym nie przypuszczała, że kiedykolwiek będę podróżowała po USA a tym bardziej, że będzie to mój drugi dom. Kochani nie przestawajcie marzyć, marzenia się spełniają. 💖👄👍

ADOPCJA PSA 

Pierwszego pieska Sali dostałam w prezencie od mojej kuzynki Ani. To była bardzo kochana i wyjątkowa suczka. Jeśli nie znacie jej historii to zapraszam (TUTAJ). Długo po jej śmierci razem z moim mężem nie mogliśmy się pozbierać. Kiedy byliśmy wreszcie gotowi na nowego członka rodziny, zastanawialiśmy się czy kupić szczeniaczka, czy zaadoptować pieska ze schroniska. Nie była to łatwa sprawa, gdyż ponownie chcieliśmy suczkę rasy Shih Tzu.  Ostatecznie zdecydowaliśmy się na adopcję i uważam, że była to najlepsza decyzja. Tak naprawdę w głębi serca zawsze chiałam przygarnąć i dać dom pieskowi ze schroniska. 


Tyle radości co Fiona (Jej historia) wniosła do naszego domu nie mielismy już dawno. A widzieć szczęście na jej pyszczku to niesamowita rozkosz, której nie można opisać. 🐶👄💖 
Całym sercem popieram akcję ADOPTUJ NIE KUPUJ. 


Ciekawa jestem jakie marzenia Wam udało się zrealizować?

Możecie mnie też zobaczyć na:
...........................................................................
DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY KOMENTARZ. ㋡  / THANK YOU FOR YOUR COMMENTS. ㋡  
KOMENTARZ POJAWI SIĘ PO ZATWIERDZENIU PRZEZ WŁAŚCICIELA BLOGA. /ALL COMMENTS WILL APPEAR AFTER APPROVAL  BY THE BLOG OWNER. 
WSZYSTKIE KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE LINKI (DO BLOGÓW, SKLEPÓW ITP.) NIE BĘDĄ UDOSTĘPNIANE NA BLOGU.
COMMENTS CONTAINING ALL LINKS (TO BLOGS, SHOPS ETC.) WILL NOT BE SHARED TO BLOG.

10 komentarzy:

Sabina pisze...

A pisanie bloga? Myślę, że w Polsce nie zdecydowałabyś się na to. Bardzo fajny post, nieprzewidywalny. Z ciekawością czekałam na kolejne akapity, nie wiedziałam, może nie pamiętałam, ile marzeń udało Ci się tam spełnić. Ale najważniejszego nie ujęłaś- miałaś odwagę ułożyć sobie życie daleko od Polski z Człowiekiem, który bez wątpienia "Przyszedł na świat po to, żeby kochać Ciebie". To Nick dał Ci odwagę, żeby zaryzykować, prawda?

Anonimowy pisze...

Super blog

Miritirllo pisze...

Pływanie - kiedyś potrafiłam pływać, ale sytuacja ktora miala być smieszna i zabawna spowodowala u mnie blokade do tego typu aktywnosci. Zostalam zrzucona z lodki na srodku jeziora, kompletnie nie spodziewajac sie tego. Zazdroszcze podrozowania - w Polsce niestety tak jest, ze albo nie ma czasu, albo pieniedzy na podrozowanie.

Life in America pisze...

(Unknow) Myślę że tak w Polsce nie miałabym czasu na pisanie bloga. Nie działo się zbyt wiele wtedy u mnie ......praca, dom itp. Może jedno super marzenie to posiadanie własnego mieszkania. ;-)
Tak to prawda Nick ma duży wpływ na to, że jestem teraz szczęśliwa. ;-)

Life in America pisze...

(Miritirllo) Nie bój się odważ się pływać .....to świetna sprawa na takie upały.
Nie ma czego zazdrościć ....w Polsce też jest tyle pięknych miejsc, które warto zobaczyć. Czasami niedaleko nas są cudne nieodkryte miejsca. ;-)

Sabina pisze...

To ja, Sabina. Cieszyłam się, że założyłam konto, a tu jakiś unknow. To ja.

Life in America pisze...

Domyślałam się Sabinko, że to ty pozdrawiam ;-)

Anonimowy pisze...

Ten wpis utwierdzil mnie tylko w przekonaniu, ze w fantastyczny sposob potrafisz ŻYĆ! Niesamowita sprawa.
Ja mam wiele marzen. Ale najwieksze, najbardziej upragnione to poplynac jachtem przed siebie. I tak zyc. Nie wracac juz na stale na lad.
I to marzenie musi poczekac, az mi sie niektore jeszcze dzieci usamodzielnia. A wtedy ......
Pzdr cieplo
AgulaW

Life in America pisze...

To super marzenie się na pewno spełni ...powodzenia. Pozdrawiam ;-)

Anonimowy pisze...

Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.