środa, 25 kwietnia 2018

Dlaczego już nie pracuję w Victoria's Secret?

Sklep Victoria's Secret uwielbiam i uwielbiałam od kiedy jestem w USA. Zawsze chciałam tam pracować i zobaczyć jak tam jest od zaplecza. Dwa lata temu, pracując dalej na pół etatu w sklepie Ross, odważyłam się i złożyłam aplikacje o pracę do VS. Mając doświadczenie w podobnym zakresie dostałam ją bez żadnego problemu. Myślałam, że będzie to praca moich marzeń Jakie było moje zdziwienie kiedy okazało się, że praca tam nie jest taka wspaniała jak mi się wydawało. 😟 
Co się stało? Dlaczego już tam nie pracuję? Więcej informacji poniżej.


Zostałam zatrudniona wyłącznie na okres świąteczny. Zaczęłam pracować w VS w bardzo gorącym okresie dokładnie dzień przed Czarnym Piątkiem (Black Friday). Potrzebowali dużo pracowników, to było istne szaleństwo zakupowe. Na początku moja praca polegała na układaniu towaru na sklepie oraz zachęcaniu klientów do kupna,  informując ich o różnorodnych promocjach. To było naprawdę duże wyzwanie jak dla mnie......osoby nieśmiałej i niemówiącej "płynnie" po angielsku.  W tym okresie ludzi przewijało się bardzo dużo .....kupowali prezenty świąteczne jak szaleni, bez opamiętania. Czasami było ciężko, ale dałam radę
Menadżerka uważała, że sprawdziłam się, tak wiec zaproponowała mi prace na stałe. Oczywiście zgodziłam się. Pracowałam w poniedziałek, wtorek dalej na pół etatu w Ross oraz pozostałe dni na pół etatu w Victoria's Secret. 



Początkowo było bardzo fajnie raz miałam więcej godzin, raz  mniej. Były to trochę szalone godziny pracy, gdyż czasami zaczynałam o 6:00 rano, a czasami szłam na wieczorną zmianę do zamknięcia sklepu. Sprzątanie po klientach, gdzie praca kończyła się nawet koło 2:00 w nocy. Zwariowane godziny pracy za to samo wynagrodzenie.  Na Florydzie, jeśli nie wiecie, dostaje się za prace w sklepie tyle samo na godzinę zarówno w tygodniu jak i w niedzielę .......niezależnie od godzin porannych czy nocnych. 
Czasami jeśli pracowałam do zamknięcia sklepu to nigdy nie wiedziałam, o której tak naprawdę skończę ....ile czasu potrwa doprowadzenie wszystkiego do porządku. 
Mój mąż z tego powodu był bardzo niezadowolony, denerwował się że późno wracam do domu. Na początku najgorsze było chyba wstawanie o 5 do pracy w niedzielę rano i ciągłe zmiany dekoracji. Tak było w moim małym sklepie, w którym pracowałam. Większe sklepy VS mają oddzielną grupę osób do zmiany dekoracji. 

Najgorsze jednak zaczęło się kiedy przyszła nowa menadżerka i zaczęła wprowadzać swoje zasady, aby oczywiście zwiększyć zyski sklepu. Każdy niezależnie, czy pracujący na zapleczu przy przyjęciu towaru, czy na sklepie musiał umieć obsługiwać kasę. Nigdy nie lubiłam pracować z pieniędzmi. Dla mnie to było ogromne wyzwanie i stres. Po pierwszym dniu treningu czułam się fatalnie ......tyle nowych informacji. Głowa pękała mi okropnie. Nie lubię i nie nadaję się na pracę bezpośrednio z klientami, szczególnie na kasie. Nie było odwetu .......każdy z pracowników musiał to robić. To był jeden z powodów, dla których zaczęłam myśleć o rezygnacji z pracy w Victoria's Secret. 

Kolejny powód to oczywiście szalone godziny pracy, a także wprowadzenie oszczędności do tego stopnia, że pracownicy musieli nawet sprzątać sklep.....wycierać kurze, myć podłogi itp. Mnie zdarzyło się to tylko raz. Mój mąż jak się o tym dowiedział był wściekły .......za te pieniądze, które płacili zaczęli wymagać jeszcze sprzątanie sklepu. Mogłam zatrudnić się do sprzątania domów za dużo większe wynagrodzenie.
Najzabawniejsze jest to, że firmę która ma tak wysokie obroty finansowe co roku, nie stać na wynajęcie kogoś do sprzątania tylko zmusza do tego pracowników. Niewiarygodne co???

Nowa menadżerka również zaczęła rozliczać wszystkich pracowników ze sprzedaży, czyli namawiania klientów na większe zakupy. Układając towar na sklepie miałyśmy go dodatkowo "wciskać" potencjalnym ofiarom szału zakupowego. Nie jestem w tym dobra. 
Dzięki tej pracy zobaczyłam co dzieje się za "kulisami" i odkryłam prawdziwy sekret Victori.


Zaczynając prace w VS, myślałam że będę miała super zniżki, promocje itp. Nic podobnego. Okazało się, że pracownicy mają 30% zniżki, ale tylko od regularnej ceny produktów ......nic nadzwyczajnego. Każde inne promocje obowiązywały nas tak samo jak klientów .......zabawne co? Czasami zdarzało się, że dostaliśmy jakieś darmowe majtki, czy male perfumki, ale to było bardzo rzadko.

Podsumowując krótko, praca moich marzeń zamieniła się trochę w koszmar. Zaczęłam chodzić tam z niechęcią, tak wiec złożyłam dwutygodniowe wypowiedzenie i zakończyłam z nimi współprace. Ciesze się, że w tym czasie nie zrezygnowałam z pracy w Ross. Teraz mam przynajmniej spokój, cisze i o wiele mniej stresu. 

Nie myślcie, ze nie chodzę do Victoria's Secret, nadal lubię ten sklep, ale głownie jako klientka, nie jako pracownik. 👍😍

Jestem ciekawa, czy Wy mieliście podobną sytuację, że praca waszych marzeń zamieniła się w koszmar

Możecie mnie też zobaczyć na:
..........................................................................

DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY KOMENTARZ. ㋡ / THANK YOU FOR YOUR COMMENTS. ㋡ 
KOMENTARZ POJAWI SIĘ PO ZATWIERDZENIU PRZEZ WŁAŚCICIELA BLOGA. /ALL COMMENTS WILL APPEAR AFTER APPROVAL BY THE BLOG OWNER. 
WSZYSTKIE KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE LINKI (DO BLOGÓW, SKLEPÓW ITP.) NIE BĘDĄ UDOSTĘPNIANE NA BLOGU.
COMMENTS CONTAINING ALL LINKS (TO BLOGS, SHOPS ETC.) WILL NOT BE SHARED TO BLOG.

22 komentarze:

Lightside pisze...

Kurcze, faktycznie dziwne, że taka firma tak oszczędza pieniądze i nie szanuje pracownika. Ja jeszcze nie mam dużego doświadczenia co do pracy, ale pracuję jako kelnerka w wakacje i jakieś dłuższe wolne i bardzo lubię tę pracę. Idealni współpracownicy, z którymi da się ze wszystkim dogadać i dobre wynagrodzenie. Dla mnie najważniejsza jest atmosfera w pracy i właśnie kontakt ze współpracownikami. Jeżeli to się nie układa to pensja może być 2 razy większa niż przeciętnie a i tak bym tam nie pracowała.

Dorota pisze...

Masakra jakaś, i tak podziwiam Ciebie że tyle wytrzymałaś. Życzę spokojnej i owocnej pracy :)

Life in America pisze...

Atmosfera jest bardzo ważna. Super że jesteś zadowolona ze swojej pracy. ;-)
Zapomniałam dodać ze ta nowa menadżerka wprowadziła także nerwową atmosferę w pracy.

Life in America pisze...

Dziękuję. ;-) Wytrzymałam tam ponad rok, ale gdyby nie nowa menadżerka może bym pracowała dalej.

Rupieciarnia drobiazgów pisze...

Tego bym się nie spodziewała, zawsze myślałam, że chociaż ich pracownicy mają lepsze zniżki, okazje czy w ogóle mogą kupic towar z minionej kolekcji o wiele taniej a tu jeszcze takie 'namolne' wciskanie klientowi towaru ... nie lubię!

Life in America pisze...

Tez tak myślałam ....w Rossie mam lepsze zniżki. ;-)

Anonimowy pisze...

Moja pierwsza przygoda z VS wydarzyla sie jakies 20 lat temu - szukalam bikini. Pani probowala mi wcisnac 2 razy mniejsza miseczke z obwodem, ktorym moglabym sie obwinac 2 razy. Drugim razem trafilam do magazynu VS, gdzie byly wszelkiego rodzaju zwroty zarowno bielizna jak i ubrania z katalogow. Mowiac delikatnie jakoscia nie powalalo, zgodnosc ze zdjeciami z katalogu rowniez bardzo rozbiezna. Od tamtej pory nie bylam w VS i raczej nie bede, mimo, ze kupony dostaje bardzo czesto.

Symforyna pisze...

Oj, też bym po czymś takim zrezygnowała.

Life in America pisze...

Oczywiście maja zbyt drogie rzeczy zwłaszcza ciuchy, ale ja lubię i kupuję głownie bieliznę na super promocjach. ;-)

Life in America pisze...

;-)

Anonimowy pisze...

Bardzo marna jakość. Ceny wygórowane.

Life in America pisze...

Tak ceny są zbyt duże, ale w USA są zawsze dobre promocje.
Ja na jakość nie narzekam.

Anonimowy pisze...

Podoba mi się ten post. Z postów przyjemnościowych mogło wynikać, że nie masz żadnych problemów. Ten pokazuje, ze jak my wszyscy, miewasz lepsze i gorsze doświadczenia. Zgadzam się z Tobą, jedna sfrustrowana, głupia osoba może zniszczyć atmosferę w pracy. Dlaczego ludzie tacy są? Gratuluję Ci odwagi.

Anonimowy pisze...

Asiu, piszesz, że nie jesteś dobra w takim wciskaniu ludziom towaru. Jesteś bardzo dobra w promocji dobrego towaru. Po prostu jesteś uczciwa i nie chciałaś wkręcać klientów. Przypomnę Ci nasze doświadczenia z czasów studenckich promocji. Byłyśmy mistrzyniami promocji, ale wiedziałyśmy, że promowany towar ma dobrą jakość. Owszem, nosiłyśmy kompromitujące ciuszki ( Pamiętasz śnieżynki? hi, hi), ale nie musiałyśmy kłamać i zarobki za te promocje były lepsze niż niejedna wypłata w dorosłym życiu. Asiu, jesteś odważna, wiele osób tkwiłoby w takim toksycznym środowisku, Ty nie pierwszy raz miałaś odwagę wycofać się z niedobrej pracy. Podziwiam tę Twoją cechę. S.

Life in America pisze...

Każdy z nas ma dobre i złe dni, tylko o tych złych nie często się pisze. ......bo po co. ;-) Nauczyłam się już pracując w Polsce, żeby nie pozwalać sobie, żeby ktoś właził mi na głowę.

Life in America pisze...

Dziękuję ;-) O tak pamiętam te nasze promocje to było bardzo dobre doświadczenie. Cały okres studiów to niezapomniane chwile. <3

Anonimowy pisze...

Everyone loves it when folks come together and share views.

Great blog, stick with it!

Life in America pisze...

thank you ;-)

Anonimowy pisze...

Witaj. Trochę minęło od tego posta ale może zauważysz mój komentarz.Znam osobę, która pracuje w tym sklepie. I co się tam dzieje to jest straszne. Bardzo zła atmosfera, nie szanują ludzi, nagonka i dokuczanie nowym osobom zamiast pomoc, straszenie ze jak się nie wciska komuś czegoś to się popamięta. Menadżerki same zachowują się jak chcą a innych maja za nic.Niektóre zachowania moim zdaniem podchodzą pod mobbing. Czy da się to gdzies zgłosić, są jakieś namiary na centrale. Szkoda mi potencjalnych pracowników.

Life in America pisze...

Na szczęście u mnie w sklepie, gdzie pracowałąm tak drastycznie nie było jak opisujesz. Zawsze można głosić takie zachowanie do korporacji Victoria Secret do departamentu Humian Resource. Myślę że ta Twoja znajoma powinna to zgłosić. ;-)

Sylwia pisze...

Ale masakra! W życiu bym nie pomyślała, że taka wielka firma wyzyskuje pracowników...

Life in America pisze...

Sylwia .....też nie miałam pojęcia, ale jest wiele takich firm. ;-)