Jak pisalam juz wczesniej uwielbiam czytac ksiazki, ale ubolewam nad tym ze ostatnio czytam ich za malo. Za bardzo pochlania mnie komputer i tworzenie bloga...
Saga mazurska Malgorzaty Kalicinskiej, ktora chce Wam polecic sklada sie z trzech czesci:
- Dom nad rozlewiskiem ....pelna ciepla, madra opowiesc o poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi;
- Milosc nad rozlewiskiem .....kontynuacja bestsellerowej pierwszej czesci;
- Powroty nad rozlewiskiem ...poczatek historii Domu nad rozlewiskiem.
Na pewno kazdy z Was czytal te ksiazki albo ogladal serial, jesli nie to powinniscie siegnac po nie. Ja bedac jeszcze w Polsce ogladalam pierwsza czesc serialu w TV. Ksiazki nie czytalam choc moja przyjaciolka Sabina polecala mi ja mowiac, ze jest o wiele lepsza niz serial. Jakos wczesniej nie mialam czasu zeby po nia siegnac .....dopiero jak znalazlam sie na "obcej ziemi" dotarlam do tych ksiazek. Dokladnie to pozyczyla mi je moja kolezanka Ania z Sarasoty... za co jej bardzo dziekuje.
W tym poscie chce sie skupic glownie na pierwszej czesci "Dom nad rozlewiskiem", gdyz na razie tylko ta ksiazke przeczytalam i losy glownej bohaterki - Gosi sa mi bardzo bliskie. Za niedlugo siegne po dalsze czesci .....na pewno sa rownie rewelacyjne jak ta pierwsza.
Ksiazka pochlonela mnie calkowicie... gdy czytalam wiecej i wiecej .....to coraz bardziej przekonywalam sie ze zycie Gosi jest podobne do mojego. Tak jak ona pracowalam w duzym miescie Wroclawiu, gdzie byla ciagla pogon ...do konca nie wiadomo za czym ......ciagle niezadowolenie pracodawcow oraz dodawanie mi nowych obowiazkow, oczywiscie za to samo wynagrodzenie. Tylko praca, praca... i dom, malo czasu wolnego, malo czasu na zycie.
Odbiegajac na chwile od ksiazki, powiem Wam cos bardzo prywatnego... pewnego dnia - dokladnie w moje 35 urodziny (och kiedy to bylo ...ha ha ha ) - naszla mnie refleksja nad swoim zyciem, nad zmianami. Zdmuchujac swieczki z tortu urodzinowego pomyslalam sobie zyczenie: "zeby sie moje zycie wreszcie zmienilo, zebym wreszcie zaczela cieszyc sie zyciem, wiecej spotykac sie z przyjaciolmi...." Jak intensywnie myslisz tak masz - pozytywne myslenie to podstawa!!! Niedlugo po moich urodzinach moje zycie zaczelo sie zmieniac, poznalam mojego obecnego meza Nicholasa, zakochalam sie i przeprowadzilam na Floryde. Obenie zycie nie pedzi, ale przyjemnie plynie... jest czas na relaks, wypoczynek i spotykanie sie ze znajomymi. Pogon za nieosiagalnymi rzeczami sie skonczyla ....a zaczelo sie prawdziwe zycie .....gotowanie dla przyjemnosci, znajomych i dla ukochanego. Wczesniej nie mialam za duzo czasu na gotowanie, tylko jadlam co popadnie... glownie gotowe produkty.... no u mamy bylo troche inaczej. Zaczelam rowniez spedzac wiecej czasu na drobnych przyjemnosciach ....jak spacer po plazy, czy parku oraz kosztowac roznorodnej kuchni swiata (USA ma pelno niedrogich roznoronych restauracji)... mogla bym tak wymieniac w nieskonczonosc ale nie chce Was zanudzac. Oczywiscie jak kazdy mam swoje problemy, ale teraz nie sa on nawarstwione tylko rozwiazywane wspolnie.....i to jest piekne :):):)
Ok ....wroce teraz do ksiazki. Podoba mi sie bardzo postac Basi - mamy glownej bohaterki Gosi - i jej zyciowe madrosci. Stwarza ona w swoim domu i pensjonacie, ktory prowadzi wspaniala, rodzinna atmosfere. Swietnie doradza kazdemu, ale przy tym nie wtracajac sie do ich zycia. Pozwole sobie jedna taka rade, ktora bardzo mnie urzekla, zacytowac: "...Powinnas czuc radosc istnienia, powinnas czuc sie potrzebna innym, miec ochote na kazdy nastepny dzien. Kazdy powinnien byc Messnerem swoich wlasnych szczytow." (to mowila do swojej corki Gosi podbudowujac ja w trudnej sytuacji). Atmosfera panujaca w domku nad rozlewiskiem po prostu zachwyca.....Gosia nie goni juz za kariera, znalazla swoje miejsce na ziemi, jest szczesliwa i realizuje sie w swoim pensjonacie ...gotujac, robiac domowe przetwory i poznajac coraz to nowych, bardzo ciekawych ludzi (gosci pensjonatu). Potrafi rowniez docenic przyjazn, milosc oraz uroki otaczajacej jej pieknej mazurkiej przyrody. To wszystko jest takie urzekajace i bliskie natury. Ksiazka bardzo mnie zachwycila, czytalam ja z wielka przyjemnoscia i zaangazowaniem. Samo zakonczenie, pierwszej czesci przez autorke jest zwieczeniem tej magicznej atmosfery rozlewiska .....i nie moge sie oprzec musze je zacytowac (sama nie napisalabym tego tak rewelacyjnie):
" Zamiast zakonczenia ....Czy sa takie babcie i takie domy jak w tej powiesci? Sa. Kazdy moze taki dom zbudowac i nadac mu taka aure. To rola nas, kobiet: babc, mam, corek i wnuczek - budowanie atmosfery domu, Rodziny. Tak jest i juz! W czasach, gdy wszystko idzie pod gorke, kiedy czujecie sie niedokolysani, zmeczeni i nostalgiczni - zajrzyjcie nad rozlewisko. Poczujecie zapach herbaty z cytryna parzonej dla Was przez Gosie, moze dostaniecie talerz rosolu i klucz do morelowego pokoju, w ktorym odpoczniecie ... Opowiecie Wasza historie albo posluchacie o tym, co sie dzieje nad rozlewiskiem."
Odbiegajac na chwile od ksiazki, powiem Wam cos bardzo prywatnego... pewnego dnia - dokladnie w moje 35 urodziny (och kiedy to bylo ...ha ha ha ) - naszla mnie refleksja nad swoim zyciem, nad zmianami. Zdmuchujac swieczki z tortu urodzinowego pomyslalam sobie zyczenie: "zeby sie moje zycie wreszcie zmienilo, zebym wreszcie zaczela cieszyc sie zyciem, wiecej spotykac sie z przyjaciolmi...." Jak intensywnie myslisz tak masz - pozytywne myslenie to podstawa!!! Niedlugo po moich urodzinach moje zycie zaczelo sie zmieniac, poznalam mojego obecnego meza Nicholasa, zakochalam sie i przeprowadzilam na Floryde. Obenie zycie nie pedzi, ale przyjemnie plynie... jest czas na relaks, wypoczynek i spotykanie sie ze znajomymi. Pogon za nieosiagalnymi rzeczami sie skonczyla ....a zaczelo sie prawdziwe zycie .....gotowanie dla przyjemnosci, znajomych i dla ukochanego. Wczesniej nie mialam za duzo czasu na gotowanie, tylko jadlam co popadnie... glownie gotowe produkty.... no u mamy bylo troche inaczej. Zaczelam rowniez spedzac wiecej czasu na drobnych przyjemnosciach ....jak spacer po plazy, czy parku oraz kosztowac roznorodnej kuchni swiata (USA ma pelno niedrogich roznoronych restauracji)... mogla bym tak wymieniac w nieskonczonosc ale nie chce Was zanudzac. Oczywiscie jak kazdy mam swoje problemy, ale teraz nie sa on nawarstwione tylko rozwiazywane wspolnie.....i to jest piekne :):):)
Ok ....wroce teraz do ksiazki. Podoba mi sie bardzo postac Basi - mamy glownej bohaterki Gosi - i jej zyciowe madrosci. Stwarza ona w swoim domu i pensjonacie, ktory prowadzi wspaniala, rodzinna atmosfere. Swietnie doradza kazdemu, ale przy tym nie wtracajac sie do ich zycia. Pozwole sobie jedna taka rade, ktora bardzo mnie urzekla, zacytowac: "...Powinnas czuc radosc istnienia, powinnas czuc sie potrzebna innym, miec ochote na kazdy nastepny dzien. Kazdy powinnien byc Messnerem swoich wlasnych szczytow." (to mowila do swojej corki Gosi podbudowujac ja w trudnej sytuacji). Atmosfera panujaca w domku nad rozlewiskiem po prostu zachwyca.....Gosia nie goni juz za kariera, znalazla swoje miejsce na ziemi, jest szczesliwa i realizuje sie w swoim pensjonacie ...gotujac, robiac domowe przetwory i poznajac coraz to nowych, bardzo ciekawych ludzi (gosci pensjonatu). Potrafi rowniez docenic przyjazn, milosc oraz uroki otaczajacej jej pieknej mazurkiej przyrody. To wszystko jest takie urzekajace i bliskie natury. Ksiazka bardzo mnie zachwycila, czytalam ja z wielka przyjemnoscia i zaangazowaniem. Samo zakonczenie, pierwszej czesci przez autorke jest zwieczeniem tej magicznej atmosfery rozlewiska .....i nie moge sie oprzec musze je zacytowac (sama nie napisalabym tego tak rewelacyjnie):
" Zamiast zakonczenia ....Czy sa takie babcie i takie domy jak w tej powiesci? Sa. Kazdy moze taki dom zbudowac i nadac mu taka aure. To rola nas, kobiet: babc, mam, corek i wnuczek - budowanie atmosfery domu, Rodziny. Tak jest i juz! W czasach, gdy wszystko idzie pod gorke, kiedy czujecie sie niedokolysani, zmeczeni i nostalgiczni - zajrzyjcie nad rozlewisko. Poczujecie zapach herbaty z cytryna parzonej dla Was przez Gosie, moze dostaniecie talerz rosolu i klucz do morelowego pokoju, w ktorym odpoczniecie ... Opowiecie Wasza historie albo posluchacie o tym, co sie dzieje nad rozlewiskiem."
Podsumowujac ksiazka jest swietna i polecam wszystkim. Mam nadzieje, ze po skonczeniu czytania wszystkich czesci bede miala mozliwosc obejzec caly serial i porownac, czy jest tak dobry jak ksiazka. Wole przeczytac najpierw ksiazke a dopiero potem zobaczyc serial, czy film na niej oparty. Czasami jednak film ogladam wczesniej a dopiero potem siegam po ksiazke .....tak bylo w przypadku filmu "Pachnidlo" (gdzie urzekla mnie historia glownego bohatera) nakreconego na podstawie ksiazki Patrick Süskind - "Pachnidło. Historia pewnego mordercy" .....ale o tym to moze opowiem innym razem....
Jestem ciekawa czy czytaliscie te sage? A moze ogladaliscie tylko serial? Podzielcie sie swoimi spostrzezeniami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz