piątek, 25 października 2019

CZY CZUJESZ SIĘ SPEŁNIONA/Y?


To trudne i głęboko zastanawiające pytanie zadała mi znajoma Judyta na moim Instagramie i powiem Wam, że długo nad nim myślałam. Nie jest mi łatwo na nie odpowiedzieć, ale dzisiaj spróbuję.



Najpierw skupię się nad słowem "spełnienie".
Spełnienie (według psycholog Kingi Ślużyńskiej) "to jest subiektywne poczucie szczęścia, zadowolenia z tego jak żyję, kim jestem, co robię, również subiektywne poczucie sensu tego co robię. Jeśli mam takie poczucie, to mogę powiedzieć, że jestem spełniona." 
Ja z takim wyjaśnieniem tego słowa zgadzam się w zupełności. 

Spełnienie określa się również głębokimi wartościami uczuciowymi, które nie są zaburzane, przykrywane emocjonalnymi błyskotkami danej chwili. Nie chodzi o to, aby swoje życie zapełnić emocjonalnymi kolorowankami (skoki z bungee, egzotyczne wyprawy, spotkania przy drinku, dobry film, mega szkolenie z emocjonalnym guru), ale kierować się głębokimi wartościami uczuciowymi, które stworzą bazę spełnienia.


Czy ja czuję się prawdziwie, uczuciowo, głęboko spełniona? 
Nie we wszystkich dziedzinach mojego życia. Ogólnie wydaje mi się, że jestem osobą spełnioną, głównie w aspektach osobistych i prywatnych. Kocham i jestem kochana. 💗😍💋Znalazłam miłość i prawdziwego przyjaciela w postaci mojego męża Nicholasa. Udało mi się to dopiero po 35 roku życia i prawie na drugim końcu świata. 

Skupię się także tutaj na kolejnych trzech aspektach spełnienia:

JAKO OSOBA, CZŁOWIEK, KOBIETA.

Jak myślicie? Czy kobieta spełniona to kobieta, która odniosła sukces na polu zawodowym, zrobiła w swoim życiu prawdziwą rewolucję pnąc się po szczeblach  kariery? Czy kobieta spełniona to może jednak ta zadowolona z siebie i wcale niekoniecznie pracująca zawodowo? Bo przecież można świetnie robić konfitury, perfekcyjnie prowadzić dom i właśnie na tym polu się realizować. A może to taka, która potrafi pogodzić obowiązki zawodowe z wychowywaniem dzieci i jeszcze realizować swoje pasje? 



To trudne jak dla mnie....nie mam dzieci i nie jestem "perfekcyjną panią domu".....daleko mi do tego. Jestem przysłowiowym "leniuszkiem" i wiele rzeczy odkładam na później, nad czym wielokrotnie ubolewam. 
Wiem, że mogłabym więcej ....więcej osiągnąć, więcej zrobić, więcej się nauczyć. Często jednak cieszę się tym co mam. Nie wiem czy to dobrze.......

Zadowolona jestem jednak z tego jak żyję, kim jestem. Myślę, że jestem dobrym człowiekiem, wyrozumiałym, w miarę uczynnym (choć nie zawsze).....mogłabym więcej. 
Kocham zwierzęta i nie mogę patrzeć na ich cierpienie. Adoptowałam jednego pieska, ale jeśli miałabym więcej możliwości to adoptowałabym ich o wiele więcej. 
Jestem także dobrym słuchaczem. Mam dużo cierpliwości i wyrozumiałości dla osób starszych. 

ZAWODOWO.

Nie do końca jestem usatysfakcjonowana z tego co robię zawodowo. Moje studia i wykształcenie ukierunkowały mnie w zupełnie inne dziedziny. Pracowałam trochę w Polsce w swoim zawodzie jako nauczyciel dzieci młodszych, ale w dzisiejszych czasach z tej pracy trudno wyżyć. Potem podejmowałam się różnych prac, od bycia sekretarzem notarialnym, inspektorem obsługi widowni w teatrze, specjalistą do spraw windykacji .....trochę tego było. Żadna jednak praca nie sprawiała mi satysfakcji, czy spełnienia. 

Po przyjeździe do USA również imałam się różnych zajęć. Nawet praca moich marzeń w Victoria's Secret zmieniła się w mały koszmar (TUTAJ)
Obecnie pracuję w sklepie Ross Dress for Less robiąc różne rzeczy .....jest ok, ale nie jest to moja wymarzona praca. 
Tak się zastanawiam, czy jest praca o której marzę? Ostatnio interesuje mnie kilka nowych zagadnień: kosmetyki, makijaż, moda, dekorowanie wnętrz, ale czy chciałabym się w tym realizować ....nie wiem. 
Może jako "personal shopper" - osobisty doradzca, stylista w wyborze stroju, makijażu itp. 
Tylko, czy byłabym w stanie zadowolić trudnego moim zdaniem "amerykańskiego klienta"???  

Może gdzieś tam jest praca, która na mnie czeka... A Wy kochani macie pracę swoich marzeń?



W REALIZOWANIU SWOICH MARZEŃ. 

Myślę, że w tej dziedzinie jestem spełniona. 
Przeprowadziłam się na piękną słoneczną Florydę i mieszkam w miejscu, o którym nawet nie śmiałam marzyć. Dopiero w USA zaczęłam urzeczywistniać swoje małe marzenia: jak nauka pływania, jazda samochodem, czy nawet posiadanie własnego samochodu. Więcej pisałam Wam  (TUTAJ)
Mogę realizować się także w podróżach, które dają mi dużo satysfakcji. Mam niesamowitą frajdę nawet z jednodniowej wyczieczki i nie jestem sama w tych eskapadach, mam męża, mojego przyjaciela, który tą pasję ze mną dzieli. ⛵👍🚁🚕😍

A Wy kochani czujecie się spełnieni? 
Jestem ciekawa Waszych opinii na ten temat.

Zapraszam też na mój:
...........................................................................
DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY KOMENTARZ. ㋡ / THANK YOU FOR YOUR COMMENTS. ㋡
KOMENTARZ POJAWI SIĘ PO ZATWIERDZENIU PRZEZ WŁAŚCICIELA BLOGA. /ALL COMMENTS WILL APPEAR AFTER APPROVAL BY THE BLOG OWNER. 
WSZYSTKIE KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE LINKI (DO BLOGÓW, SKLEPÓW ITP.) NIE BĘDĄ UDOSTĘPNIANE NA BLOGU. 
COMMENTS CONTAINING ALL LINKS (TO BLOGS, SHOPS ETC.) WILL NOT BE SHARED TO BLOG.

12 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Bardzo mi miło, że moje pytanie przyczyniło się do powstania tego wpisu. Ja również nad tym się zastanawiam. Czy ja czuję się spełniona. Odpowiedź: Nie wiem. Czym tak naprawdę jest to "spełnienie"??🤔🤔 Trzeba się spotkać i temat zgłębić 😎😉🍹🍸🌴 Pozdrawiam, Judyta

Life in America pisze...

Judyta ...to nie jest odpowiedź na pytanie .....proszę o więcej. Na pewno w jakiejś dziedzinie jesteś spełniona. Oczywiście, że trzeba się spotkać...też pozdrawiam ;-)

Anonimowy pisze...

Asiu, jestem w szoku, w tym tygodniu przygotowywałam rozprawkę na temat "Co decyduje o tym, że człowiek czuje się spełniony?". Niesamowita zbieżność myśli. Podpowiedziałaś mi świetną definicję spełnienia, którą z pewnością zaproponuję jako wprowadzenie do tematu. Oczywiście, pisałam o bohaterach literackich, a Ty sprowokowałaś mnie do refleksji, czy ja czuję się spełniona. Podobnie jak Ty, nie spełniam się w pracy. Chociaż z satysfakcją uczę, czuję się niedoceniana. Chaos, jaki otacza mnie w szkole, powoduje, że bez żalu mogłabym już przestać pracować. W przeciwieństwie do Ciebie, nie potrafię czerpać z życia, brakuje mi spontaniczności, wciąż żyję w poczuciu winy, że czegoś jeszcze nie zrobiłam, nie daję sobie prawa do pełnego odpoczynku. A Ty umiesz cieszyć się codziennością.
Pisz takie posty, one pozwalają i nam, czytelnikom, zastanowić się nad poruszanym przez Ciebie tematem. Pozdrawiam Was serdecznie.S.

Life in America pisze...

S ....dziękuję za komentarz i miłę słowa. Ja też mam czasami ochotę rzucić wszystko i nic nie robić.....tylko podróżować. Najważniejsze, że czujesz satysfakcję z uczenia ...najważniejsze jest to że uczniowie Cię doceniają. ;-)

AiNanae pisze...

Ja wciąż pracuję nad spełnieniem siebie. Mam nadzieję, że udaje mi się wychodzić z jakiegoś dołka, w który wpadłam. Zmieniam pracę. Z wykształcenia jestem pielęgniarką. Nadal zamierzam pracować w zawodzie, ale wybrałam nowe miejsce z nowymi ludźmi. Nie jest to chyba mój wymarzony zawód. Zbyt wiele jeszcze w moim życiu jest wątpliwości, rzeczy, których nie jestem pewna.
Nie będę ukrywać, że zazdroszczę Ci, że znalazłaś swoje miejsce na ziemi i jest to piękna Floryda! ;D

Life in America pisze...

AiNanae ....Mam nadzieję, że uda Ci się znależć pracę z której będziesz zadowolona. Wiem nie jest łatwo, ale trzeba być pozytywnej myśli. Dziękuję i życzę powodzenia. ;-)

nicholas pisze...

Spełnienie...hmmm...dożyłem wieku dojrzałego i dalej nie jestem spełniony, czasem się zastanawiam czy ktokolwiek jest spełniony na tym świecie. Mam tutaj oczywiście na myśli zawodowe spełnienie. Często tkwimy w pracach ze względu na finansowe wynagrodzenie. Ja nigdy żadnej mojej pracy nie kochałem i nie czułem spełnienia, ale na szczęście lubiłem swoje zajęcia co uważam za sukces. Gdybym nawet mógł robić to co kocham i realizować się poprzez pracę, to nie byłoby to zupełnym spełnieniem, gdyż sam obowiązek tzw. rutyny uczęszczania do pracy pozbawia mnie bakcyla pasji. Na dodatek tego wszystkiego często jesteśmy gaszeni i przytłumiani...wszedłeś we wrony musisz krakać jak one.
Brak tego rekompensuję sobie moimi chwilami szczęścia i dla nich warto żyć. Z upływem lat zaczynam więcej doceniać i cieszyć się nawet ze spaceru z kochaną osobą, z wyjścia do kina, z kubka dobrej kawy, lektury, zachodu słońca...właśnie te chwile będę wspominać u schyłku życia.

Life in America pisze...

Tak Nicholas piszesz od serca i to cenię. Osobiście nie znam osoby, która kocha swoją pracę. ;-) Też cenię każdą chwilę i drobne przyjemności.....dzięki Tobie. To ty nauczyłeś mnie to doceniać. Dziękuję <3

Maja pisze...

Świetnie napisane

Life in America pisze...

Dzięki Maja.....a Ty czujesz się spełniona?

Majka pisze...

super wpis!

Life in America pisze...

dzieki Majka. A czy Ty jesteś spełniona?