poniedziałek, 31 grudnia 2018

Absurdy Ameryki część 3

Pora na kolejną część Absurdów Ameryki (część 1 TUTAJ , część 2 TUTAJ). Jestem w Stanach Zjednoczonych już ładne kilka lat i nadal zaskakują mnie różne niedorzeczności. Chyba nigdy nie zdołam pojąć pozbawionego sensu systemu obowiązującego w Ameryce. 
Dzisiaj chciałam Wam przedstawić kolejne trzy absurdy (niektóre zdjęcia zaczerpnięte z internetu).



1/ Lekarze i ubezpieczenie zdrowotne. 
Na tym polu to już jest absurd totalny. Rzadko można spotkać lekarza z powołania (choć na szczęście bywają tacy).....głównie są to naciągacze i konowały. Specjalizujący się w bardzo wąskim zakresie np. lekarz od kończyń, czy dentysta specjlalizujący się tylko w leczeniu kanałowym itp. 
Bywa nawet tak, że Amerykanin idący do lekarza internisty po zwykłą receptę nie może się porozumieć po angielsku, gdyż lekarz ten mówi tylko w języku hiszpańskim (opowieść usłyszana, ale jaka prawdziwa). 



Jeśli chodzi o ubezpieczenie zdrowotne to jest to osobna "mafia" decydująca czy zapłaci za Twoje leczenie, czy nie. Pomimo tego, że co miesiąc płacisz regularnie swoje składki. Lekarze chcąc wyciągnąć od ubezpieczalni jak najwięcej, zawyżają cenę usług. Jedno badanie może kosztować  nawet od $100 do $1500 w zależności od miejsca. Te nieunormowane ceny usług są dla mnie absurdalne. 

Kolejny przykład to nieinformowanie pacjentów o dokładnych kosztach zabiegu, czy operacji. Dobrym przykładem będzie mój zabieg - biobsja małej torbieli lewej piersi. Niby prosty zabieg i niezajmujący zbyt dużo czasu, ale jak okazał się problematyczny i kosztowny. W dzień zabiegu było szereg błędów i pomyłek. Nikt mnie nie zapytał wcześniej jakie mam ubezpieczenie, żeby sprawdzić czy pokryje ono moje koszty - standardowe postępowanie. Na miejscu czekaliśmy około godzinę, żeby dowiedzieć się, że jednak zabieg się odbędzie ....ubezpieczenie dało zgodę. 



Nikt też nie poiformował mnie o dokładych kosztach zabiegu. Wiedząc wcześniej mogłabym poszukać miejsca o wiele tańszego. Dopiero po dwóch tygodniach wysłali mi rachunek na kwotę  $2000, którą oczywiście mam zapłacić jak najszybciej. Biopsja kosztowała około $10000, ubezpieczenie dało tzw. ulgę (discount) $8000 zapłaciło $100, a ja mam zapłacić $2000.... chore. 
To jest temat rzeka i nie do ogarnięcia dla przeciętnego pacjenta. 
Udowodnione jest, że Amerykanie głównie są zadłużeni przez rachunki medyczne, których nie są w stanie zapłacić. 



2/ Dłuższy urlop w pracy - to problematyczna sprawa zwłaszcza w pracach na pół etatu. Pracodawcy nie chcą zatrudniać na cały etat, żeby nie płacić świadczeń. Preferują zatrudniać na pół etatu, ale robią trudności jeśli pracownik chce trzy tygodniowy urlop, który oczywiście jest bezpłatny. 

W mojej pracy - sklep Ross menadżer sklepu nie decyduje o urlopie. Zajmuje się tym odrębna firma. Miałam taką sytuację w tym roku wybierając się na 3 tygodnie do Polski. Nigdy wcześniej nie miałam z tym problemu aż do tego roku. 
Musiałam dwonić do tej firmy i podawać dokładne daty i powody mojego wyjazdu. Firma ta wysyłała powiadomienie drogą elektroniczną do mojego miejsca pracy i do mnie. Dopiero potem mój menadżer mógł akceptować i zezwalać na urlop. Był to wielki stres, bo zbliżał się termin mojego wyjazdu, a mój przełożony dość długo nie otrzymywał żadnej odpowiedzi. Nadmieniam, że bilet kupiłam dużo wcześniej. Dopiero po kolejnej interwencji telefonicznej decyzja zapadła pomyślnie i miałam zgodę na urlop.

Czyż to nie jest absurdalne, że obca firma decyduje o takich sprawach. 
Dodaję, że wracając musiałam ponownie dwonić do "rzekomej" firmy, żeby wciągneli mnie na grafik i żebym mogła podjąć ponownie pracę. 



3/ Nienormalne godziny pracy sklepów -  zwłaszcza w okresie świątecznym. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę kochani, że sklepy odzieżowe i inne na Florydzie (nie wiem czy wszystkie stany też tak mają) pracują przez cały rok od poniedziałku do niedzieli za wyjątkiem Świąt Bożego Narodzenia (jeden dzień), gdzie są zamknięte......oczywiście nie wszystkie. 

Są oczywiście wyjątki jak sklep Hobby Lobby, co niedzielę jest zamknięty a na dzwiach widnieje napis - Niedziela to czas dla rodziny. To jest godne naśladowania. 
Kiedyś w największe Święto Dziekczynienia sklepy były zamknięte również, ale obecnie to się zmieniło i większość sklepów otwiera się około godz. 18 (6pm), żeby móc wcześniej skorzystać z promocji Black Friday. Szaleństwo !!! ...otwierane są wtedy, kiedy rodzina powinna zasiadać do wspólnej kolacji w tak ważne dla Ameryki Święto.  

Nadmieniam również, że w okresie przedświątecznym sklepy te (nie spożywcze) czynne nawet do godz. 1.30 nad ranem, a niektóre nawet 24 godziny na dobę i ludzie robią zakupy.....czyż nie jest to absurdalne.
Uważam, że gdyby były zamknięte to Amerykanie  musieliby sobie z tym radzić i nie byłby to koniec świata. 

Jakie jest Wasze zdanie na ten temat, czy spotkaliście się z innymi absurdami w kraju, w którym mieszkacie?

Możecie mnie też zobaczyć na: 

...........................................................................
DZIEKUJE ZA KAZDY KOMENTARZ. ㋡  / THANK YOU FOR YOUR COMMENTS. ㋡  
KOMENTARZ POJAWI SIĘ PO ZATWIERDZENIU PRZEZ WLASCICIELA BLOGA. /ALL COMMENTS WILL APPEAR AFTER APPROVAL  BY THE BLOG OWNER.
WSZYSTKIE KOMENTARZE ZAWIERAJACE LINKI (DO BLOGOW, SKLEPOW ITP.) NIE BEDA UDOSTEPNIANE NA BLOGU.
COMMENTS CONTAINING ALL LINKS (TO BLOGS, SHOPS ETC.) WILL NOT BE SHARED TO BLOG.

15 komentarzy:

Sabina pisze...

Zobacz Asiu, a nam się wydaje, że Ameryka to już raj. Jak Wy zapłacicie za to badanie, przecież to straszne pieniądze.
W Polsce też jest moc absurdów. I ta bezradność, że nic nie można z tym zrobić.

Life in America pisze...

Coś się poradzi .....To jest smutne, że czasami nic nie można z tym zrobić. ;-)

Dorotxy pisze...

Absurd goni absurd, u nas też niestety nie jest różowo.....niby składki się płaci a do lekarza dostać się to masakra....

Anonimowy pisze...

O matko!! Brak slow. Pozdrawiam.Judyta

Not too serious blog pisze...

W Polsce lekarze, też zaczęli wąskie specjalizacje. Tyczy się to głównie stomatologów - tylko od kanałowego tylko od implantów itp

Life in America pisze...

Judyta ubezpieczenie zdrowotne w USA jest bardzo kosztowne. ;-)

Life in America pisze...

Dorotxy chyba wszędzie ubezpieczenie i lekarze rządzą. ;-)

Life in America pisze...

Not too serious blog ...o to nie miałąm pojęcia. ;-)

Anonimowy pisze...

Zgadzam sie z leaktskim absurdem .... Nie wiadomo czego sie spodzkewac po wizycie....$$$ wynikow Nie dostaniesz do ręki

Life in America pisze...

O tak z wynikami badań to osobna historia ....Czasami, żeby Ci je wydali musisz ponosić dodatkowe koszty. ;-)

Anonimowy pisze...

A myslisz czasem o powrocie do Polski?Ja tez jestem w Stanach pare lat, ale intensywnie mysle nad powrotem. jak mi stuknie 10 lat pracy (zeby w przyszlosci miec emeryture amerykanska) to wracam do Polski. Pozdrawiam-magda

Life in America pisze...

Nie Magda nie myślę na razie wracać....przeraża mnie zimno i wiele innych rzeczy, ale nigdy nic nie wiadomo. Zobaczymy co będzie. Mój mąż myśli czasami o przeprowadzce do innego kraju w Europie, gdzie oczywiście jest ciepło, ;-)

Unknown pisze...

Mieszkam w USA od 2003,czyli bedzie juz 15 lat.
Ubeczieczenie zdrowotne zalezy od tego jaki ma sie pakiet i ile sie placi. Inny wybor ma osoba oplacajaca skladki indwidualnie, a inny pracujaca w dobrej firmie ktora ma takie uzbecziecznie na tysiace pracownikow. Taka firma wtedy ma wiekszy wybor pakietow i oczywiscie placi sie mniej ,a wiecej ma.Lekarz, wiezienie, w sumie prawie wszytko opiera sie na kapitalizmie: czyli prywatne, biznes. Jest to inny system, do ktorego napewno trudniejniej sie przyzwyczaic ludziom takim jak ja czy ogolnie Polacy przyzwyczajeni do systemu gdzie jest socjal: medyczny, Zus itp.Wszedzie sa minusy i plusy. Mysle, ze plusem Usa
Jest , ze jak sie skonczy studia to sie pracuje w tym zawodzie, przynjamniej jak sie chce. W Polsce mozna skonczyc 3 fakultety i wciaz nie daje to gwarancji na prace w zawodzie. Nie porownuje tutaj gdzie jest lepiej czy gorzej: jest inaczej w usa a inaczej w PL. Kwestia swiadomego wyboru. Jesli chodzi o wolne, tez w roznych miejscach maja inne benefity. Moja firma daje 3 tyg na start, duzo swiat: swieto dziekczynienia, dzien po i przed. Do pojedynczych swiat typu 4 lipca, mamy dodtakowo 5. W grudniu z kolei jest “ shutdown” na tydzien.Tak jest w mojej firmie w ktorej pracuje, inne maja lepsze inne swiadczenia typu 401 K, stocks, Pension Itp. Ja w 2018 duzo dni listopada pracowalam z domu, po czym wzielam wolne 16 listopada a wrocilam 2 stycznia. Czesc wolnego bylo jako dodatkowy typ urlopu( pogrzeb). Zgadzam sie w przedmowca
W kwestii klimatu: z tego by bylo mi rowniez trudno zrezygnowac, pozdrawiam😘

Life in America pisze...

No tak Mpaw100 są plusy i minusy życia w USA. Mój mąż ma pracę na cały etat to też ma platny urlop i inne świadczenia, lecz większość prac na Florydzie jest na pół etatu i nie chcą za nic płacić. Urlop jest bezpłątny i czasami jest problem żeby go dostać..............chcą mieć niewolników. Wiem że to jest kapitalizm, ale uważam że warto pisać o tych minusach, bo większość w Polsce myśli że my mamy tutaj jak w raju, żadnych problemów i niedogodności ....a to nie jest zgodne z prawdą.
Większość jest jednak plusów i dlatego nadal tutaj mieszkam.
Pozdrawiam również ;-)

Mateusz Domański pisze...

Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.