piątek, 23 sierpnia 2019

7 DNI W SIÓDMYM NIEBIE

Chciałem napisać dzisiaj na temat ostatnio przeczytanej książki "7 dni w siódmym niebie, Amerykański sen prawdy i mity". Autorką jest Żaneta Auler, cóż za inspirująca osoba. 


Kiedy usłyszłem o książce byłem bardzo podekscytowany...ktoś w końcu napisał jak to jest naprawdę w USA. Kiedyś znikałem w książkach, weekendy spędzałem w księgarni obłożony nimi z ciągłym niedosytem na więcej, moje oczy wręcz pożerały druk a nos delektował się aromatem przerzucanych stron...och ta technologia, zbyt duże ułatwienie odsunęło mnie od tej intelektualnej przyjemnośći. Nie jest to jednak wytłumaczenie, muszę się zmobilizować i powrócić do książek, bo ich nic nie zastąpi.

Czytając "7 dni w siódmym niebie" sam się do siebie uśmiechałem, gdyż niektóre zdania zostały jakby ot tak wyjęte z moich ust. 
Podoba mi się styl książki. Jest naprawdę masę ciekawych informacji o Stanach Zjednoczonych, dużo praktycznych wskazówek i zachęta do zwiedzenia tego kraju, bo jest piękny i tego nie da się ukryć. Sam kocham naturę i chętnie spędzam czas na jej łonie, oczywiście z moim wiernym kompanem - aparatem fotograficznym. Zawsze chcę uchwycić moment - zatrzymaną chwilę, żeby móc później przekazać innym to piękno w kadrze. Różnorodność przyrody w USA jest niesamowita - od zimnej Alaski po tropikalną Florydę. Jednym z moich marzeń jest wybranie się w podróż dookoła Ameryki, na to jednak trzeba dużo czasu. Wiem, że najdłużej chciałbym zostać w Grand Canyon. Co prawda moja żona byłaby lekko znudzona po kilku dniach, więc musiałbym ją podrzucić do Vegas, Joanna jest zakochana w mieście grzechu.....ja zaś jestem typem jaskiniowca 😊


Troszkę mnie poniosło w inną stronę, obudził się we mnie Jaś Wędrowniczek 😉, wracam do książki. Czyta się lekko i przyjemnie, autorka przedstawia Amerykanów jacy są i trafia dokładnie w samo sedno. Ja mieszkam w USA ponad 25 lat i mógłbym powiedzieć, że znam ich od podszewki. Cieszę się, że jestem Polakiem i mogę porównać tak dwa różne światy, inną kulturę, sposób bycia i życia. Przez pierwsze kilka lat byłem wręcz zachłyśnięty amerykańskim sposobem na życie. Faktem jest, że ludzie są raczej uśmiechnięci...oczywiście zdarzają się wyjątki jak wszędzie. Pani Żaneta pisze o tak zwanej "small talk" czyli rozmowie o niczym z nieznajomym, mnie się to podoba i często sam zagaduję ludzi, ale nie byłem taki kiedyś. 
Stałem się bardziej otwarty, uśmiechnięty...nie wiem czy to ten kraj, czy po prostu słoneczna Floryda. 😊


Autorka przedstawia społeczeństwo uzależnione od leków - na wszystko jest pigułka, ktoś sobie nie radzi z problemem, więc diagnozą jest depresja i zaraz poleca się antydepresanty. 

Czasy świetności tego kraju poszły już dawno do lamusa...ja nie narzekam, piszę tylko jak jest. W jednym z najbogatszych krajów świata ubezpieczenie medyczne nie podlega kompletnie żadnej regulacji i dzięki temu ludzie nie są w stanie pokryć kosztów leczenia. Korporacje nie dbają o pracowników, gdyż liczy się tylko zysk. Mówi się o wartościach rodzinnych, ale nie o tym że rodzice muszą mieć trzy prace, aby zapewnić dzieciom byt. Jest dużo zakłamania i często doprowadza mnie to do pasji. Od czasu do czasu rozmawiam z rdzennymi mieszkańcami o różnicach USA- Europa i spotykam się różnymi reakcjami. Ludzie, którzy podróżują potrafią to zrozumieć i bardzo cenią Europę. Osoby, które nawet nosa nie wystawiły poza swoje miasto (są tacy) bardzo negatywnie odbierają moją opinię. To jednak nieważne, nie chcę zbyt bardzo krytykować kraju, który jest moim drugim domem. Tęsknie tylko za tą Ameryką z przed 20 lat, bardzo tęsknię. To był kraj dokładnie o jakim marzyłem, gdy tutaj przyjechałem...obecnie często wracam do tych wspomnień...ach gdybym miał wehikuł czasu. 😊

Cieszę się, że pani Żaneta Auler zdecydowała się napisać książkę i tak ciekawie streścić wiele zagadnień w siedmiu rozdziałach. 
Chciałbym bardzo odwiedźić miasto Aniołow, na pewno to zrobię wraz z moją lepszą połową. Chciałbym też bardzo poznać autorkę, wypić z nią kawę i porozmawiać o podróżach.


Muszę przyznać, że dawno nie przeczytałem tak orzeźwiającej lektury, dla was moi drodzy też będzie to ciekawe doświadczenie, więc gorąco polecam prawdy i mity o Ameryce jakiej nie znacie. 😉

Nicholas

Zapraszam też na:
...........................................................................
DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY KOMENTARZ. ㋡  / THANK YOU FOR YOUR COMMENTS. ㋡  
KOMENTARZ POJAWI SIĘ PO ZATWIERDZENIU PRZEZ WŁAŚCICIELA BLOGA. /ALL COMMENTS WILL APPEAR AFTER APPROVAL  BY THE BLOG OWNER. 
WSZYSTKIE KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE LINKI (DO BLOGÓW, SKLEPÓW ITP.) NIE BĘDĄ UDOSTĘPNIANE NA BLOGU.
COMMENTS CONTAINING ALL LINKS (TO BLOGS, SHOPS ETC.) WILL NOT BE SHARED TO BLOG.😘

12 komentarzy:

Sabina pisze...

To tym razem będę pierwsza. Piszesz, Nicholas,że dawno nie czytałeś tak dobrej książki, a ja dawno nie czytałam tak świetnie napisanej, wartkiej recenzji. Nie masz wyjścia, musisz wrócić do regularnego czytania, by recenzować - serio, całkiem serio! Po tylu latach w Ameryce, wypowiadasz się tak barwnie w języku polskim, to jest dar. Tylko jedno zdanie w Twoim poście odpada, nie wolno Ci marzyć o wehikule czasu, bo 20 lat temu nie było przy Tobie Joanny, ta opcja odpada. Wy jesteście jednym. Pozdrawiam Was serdecznie! S.

Life in America pisze...

S dziękujemy za miłe słowa. Już wielokrotnie namawiałam Nicholasa na pisanie....on ma takie lekkie pióro, ale brak czasu. Ciąglę coś do zrobienia, praca i inne. Może Tobie uda się go namówić. ;-)

nicholas pisze...

Sabinko, dziękuję za tak budujące słowa...nie myśłalem, że moja pięciominutówka napisana na kolanie będzie miała takie uznanie 😊 Co do wehikułu czasu, to przecież zabrał bym ze sobą moją uochaną towarzyszkę życia...może troszkę byśmy zmienili bieg historii 😀 Joanna tak naprawdę jest moją muzą, codziennym natchnieniem i bez Niej moja egzystencja byłaby zwyczajną pustką przeplatana chaosem. Muszę chyba posłuchać żony i zacząć tworzyć 😉. Jeszcze raz dziękuję. Pozdrawiam Ciebie i całą rodzinkę.

Anonimowy pisze...

Jak tylko będę miała możliwość,napewno przeczytam. Dzięki za recenzję. No niestety cały świat się zmienił. A raczej ludzie. Bo to my tworzymy świat. Rzeczywistość. Niestety na negatyw. Szkoda. Bo mógłby być Raj na Ziemii. Pozdrawiam Was. I mam nadzieję, że kiedyś spotkamy się na żywo. Ja się nie poddaję tak łatwo 😉😀👋. Judyta

Life in America pisze...

Judyta......masz rację to my ludzie robimy całe zło na tym świecie. ;-) Smutne.
Oczywiście że się spotkamy prędzej czy późnej. ;-)

nicholas pisze...

Judyta, koniecznie przeczytaj. Masz rację, że świat mógłby być lepszym miejscem, ale chciwość ludzka to nienasycona bestia...ludzie niszczą ludzi i naszą piękną planetę. Pozdrawiam i do zobaczenia.

Anonimowy pisze...

Marek Wałkuski "Walkowanie Ameryki". Pracowal i zyl w Stanach jako korespondent Trojki. Polecam, swietna ksiazka.
A i po ta polecana przez Ciebie siegne z przyjemnoscia!
No i musze Ci w koncu napisac, ze Twoj polski jest wysmienity w mowie i pismie!!! Jestem zachwycona.
Dzieki
Pzdr
AgulaW

nicholas pisze...

AgulaW, Dziękuję bardzo za tak wyśmienitą pochwałę 😊, oblał mnie rumieniec. Z pewnością sięgnę po książkę "Wałkowanie Ameryki"
Pozdrawiam serdecznie!

Iza pisze...

Chętnie sama przeczytam :)

Piotr pisze...

Ciekawy temat książki, będę musiał przy okazji przeczytać

Life in America pisze...

Piotr gorąco polecam. ;-)

Agata Borowska pisze...

Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.